Obserwatorzy

środa, 30 lipca 2014

Kolorowych snów


Tegoroczne włoskie słońce daje mi odetchnąć więc tym łatwiej zabrać się za pracę, za kombinowanie nad nowymi projektami no i na podtrzymywanie bloga przy życiu (czasem potrzeba mu chyba kroplówki).
Dzisiaj w ramach "kropelek" i bez zbędnego komentarza (dzisiaj było cieplej ;) ) pragnę zaprezentować moje podusie. Idealnie tworzą komplet z kocem jaki już kiedyś wam zaprezentowałam.







Serdecznie pozdrawiam!
Aga

wtorek, 22 lipca 2014

Letnich zabaw czas

Imprezy imprezy i jeszcze raz imprezy. Jarmarki, festyny niezliczone lokalne święta to właśnie obraz włoskiego kalendarza na sezon letni. Naród, który ponad wszystko ceni sobie zabawę i dobry smak jedzenia i wina rozpoczyna trwającą do jesieni objazdówkę po wszystkich wioskach i miasteczkach. Każde z nich przyciąga jakimś lokalnym gastronomicznym specjałem albo świętuje kolejną rocznicę ważnego wydarzenia. Co ważne i często przez Polaków niezrozumiałe to to, że nawet istotne dla lokalnej historii wydarzenia są traktowane jako zabawa, okazja do spędzenia czasu przy muzyce, jedzeniu i kieliszku dobrego lokalnego wina. Jakże inaczej wyglądają te nadęte polskie uroczystości, te patetyczne rocznice gdzie wszyscy raczej szlochają i jakby z ukradka pociągają piwo lub wódeczkę zza pazuchy, bo przecież nie wypada. Wór pokutny i samoubiczowanie...A można inaczej.



Dziś chciałam wykorzystać okazję i podzielić się wrażeniami z jednego z takich lokalnych wydarzeń. Chodzi o obchody rocznicy oblężenia miasteczka Canelli w prowincji Asti (Piemont). Bez nadmiernego wnikania w historię, chodzi o wydarzenia z 1613 roku kiedy właśnie o okolice Canelli toczyła się walka rodów Monferrato i Savoia. W czerwcu tegoż roku miało miejsce oblężenie miasteczka zakończone niespodziewanym zwycięstwem obrońców miasta. Niespodziewanym ponieważ w tym czasie w mieście stacjonował tylko niewielki oddział wojska, który nie byłby w stanie poradzić sobie z nacierającymi wojskami księcia Carlo Gonzaga z Nevers. Bohaterscy mieszkańcy czynnie włączyli się w obronę swojego
miasteczka przechylając szalę zwycięstwa na stronę obrońców. Oprócz ocalenia miasta mieszkańcy zyskali wolność od podatków na następne 30 lat w ramach podziękowania za bohaterstwo i lojalność wobec księcia Savoia Carlo Emanuele I.
Dziś w trzeciej dekadzie czerwca obchodzona jest rocznica tego wydarzenia. Miasteczko na cały weekend zamienia się w oblężoną twierdzę a ścisłe, historyczne centrum stylizowane jest na średniowieczne miasto. Obywatele dostają przepustki od "wojska" a lokalne kantyny i trattorie przyjmują tylko jedną walutę jaką na te dni stają się Testoni. Od piątku do miasteczka ściągają z całej Europy amatorzy średniowiecznych inscenizacji aby od soboty rano "bawić się" w oblężoną twierdzę. Sobotnia noc spędzana jest na czuwaniu i oczekiwaniu na ruchy wroga aby rano w niedzielę przystąpić do decydującej bitwy z wojskami nieprzyjaciela. Jedno wielkie średniowieczne obozowisko z ogniskami, winem, jedzeniem, epokową muzyką w otoczeniu wojennych sprzętów.









Oczywiście największym i najbardziej spektakularnym wydarzeniem jest inscenizacja zwycięskiej bitwy o Canelli, która ma miejsce w niedzielne przedpołudnie. Ogrom uczestników w epokowych strojach i odpowiednio uzbrojonych od chłopa z dzidą po żołnierzy przy armatach. Huk, dym oraz wierne odzwierciedlenie wydarzeń historycznych przeplatają się z dialogami księcia Nevers z dowódcami obrońców. Te dialogi wydają się być nieco bardziej swobodne i zależą od tego co w danej chwili przyjdzie do głowy odtwórcy roli. Trudno bowiem sobie wyobrazić aby w 1613 roku książę zapytany o warunki
odstąpienia od oblężenia zarządał 300 metrów kiełbasy... A dowódca obrońców na tę prośbę odpaliłby bez zastanowienia pytaniem czy ta kiełbasa to w jednym kawałku ma być czy może być pokawałkowana. Wszystko to nadaje temu schematowi wydarzeń indywidualnego charakteru i można być pewnym, że za rok znowu będzie warto przyjechać.



 
 




 






 A potem jemy, jemy i pijemy do późnego wieczora! 

czwartek, 3 lipca 2014

Etui na telefon


W iście ekspresowym tempie postanowiłam zaprezentować wam jedno z moich ostatnich dzieł czyli etui na telefon. Telefon dostałam w prezencie od męża (buziaki) i musiałam szybko się uwinąć żeby aparacik miał swoje etui i szybko się nie zniszczył. Pokrowiec powstał niezwykle szybko stąd i ekspresowa forma posta. Wisienką na tym torcie stał się bukiecik filcowych kwiatuszków, oczywiście własnej roboty.






Na koniec małe ogłoszenie:.
Wywiązałam sie z obu zaległych zabaw "podaj dalej" gdzie nagrodami były te oto łapki prezentowane już we wcześniejszych postach.

Dziękuję,  nielicznym niestety , za potwierdzenie, że wspomniane prezenty dotarły.

Słoneczne pozdrowienia!
Aga

wtorek, 1 lipca 2014

Z torebką przez świat

Ostatnie tygodnie nie obfitowały u mnie w podróże, zarówno te dalekie jak i bliskie, mało było więc i okazji do wykorzystania uroczych zakątków Italii jako tła dla mojego rękodzieła.
Ale w końcu udało się zebrać w sobie i w nadmorskiej  wyprawie towarzyszyła mi  szydełkowa siatka. Wyjątkowo dobrze wpasowała mi się do letniego stroju:)
Siatka powstała w ramach wspólnego dziergania  razem z janielką
Zapraszam więc nad liguryjską plażę w towarzystwie torebki oczywiście.












Morze a szczególnie plaża są jednak nieco nudne, szczególnie dla tych co nie potrafią zbyt długo wysiedzieć bezczynnie w jednym miejscu. Dlatego bardzo przyjemnie było po kilkugodzinnym lenistwie zmienić klimat i zajrzeć do...jaskini. W całych Włoszech jest ponad 20 grot udostępnionych do zwiedzania a 3 z nich znajdują się na pograniczu Ligurii i Piemontu. Nam udało się zwiedzić Grotta di Borgio Verezzi. Według informacji jakie podają przewodniki jest to najbardziej kolorowa z włoskich grot.





Jaskinia jest niezwykle bogata w przeróżne formy nacieków, stalaktytów i stalagmitów w różnych fazach ich rozwoju. Można zatem podziwiać wiekowe, piękne i majestatyczne stalagmity oraz popatrzeć na jaskiniowe przedszkole czyli tzw spaghetti zwisające ze sklepienia i dopiero zaczynające swój rzeźbiony kroplami wody żywot.

Pogoda w Italii tego lata jest kapryśna, niektórzy mówią, że lata nie ma. Słońca mimo to nam nie brakuje a dzięki niższym temperaturom, wietrzykowi i częstym opadom możemy się cieszyć, że jest czym oddychać.  Gdyby tak się dało do sierpnia chociaż, potem może już lato o sobie przypomnieć :)
Pozdrawiam słonecznie.
Agnieszka